Ten tydzień jest ostatnim tygodniem pracy przed planowanym, trzytygodniowym urlopem, o którym myślę już od dłuższego czasu. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałem tyle wolnego. Praca asystenta działu księgowości skuteczne odsuwa myśli i plany urlopowe, bo w naszym biurze zawsze coś jest do zrobienia na cito. Gdy już zaczynam myśleć o wzięciu paru dni wolnego to niemal natychmiast dzieje się coś, co każde moje plany odsunąć na bok. Na razie mi to nie przeszkadza, bo lubię swoją pracę i nie mam żadnych zobowiązań. O ile nie mam wykupionych żadnych zagranicznych wycieczek to swój urlop mogę przesuwać w nieskończoność (oczywiście zgodną z prawem i poleceniami mojej szefowej).
Tym razem jednak urlopu nie mogę przełożyć, bo od dwóch tygodni w mojej szufladzie w biurku leży bilet na Majorkę. Lecę sam – odważnie, wiem, jednak w moim życiu nie ma żadnej osoby, z którą mógłbym się wybrać. Żeby znaleźć dziewczynę trzeba wychodzić na miasto i spotykać innych ludzi. Ja późno wracam z pracy do domu i zazwyczaj nie chce mi się ruszać z kanapy. Od czasu do czasu pójdę na jakąś imprezę w weekend, jednak kluby nie są zbyt dobrym miejscem na znalezienie wybranki swojego serca.
Mimo, że na wakacje jadę sam, to nie czuję się z tego powodu jakoś źle. Na pewno będę się świetnie bawił i znajdę wielu przyjaciół. Wyjazd będzie trwał tylko tydzień, więc nawet, jeśli razem ze mną w hotelu będą tylko starsze babcie i dziadkowie to jakoś dam radę. Opalę się, odpocznę i naładuję baterie.
Zostaw komentarz