Praca asystentki działu księgowości, chociaż dla mnie okazała się zajęciem zbyt nudnym i zbyt mało pasjonującym, przyniosła mi jednak coś, co byłoby niemożliwe na żadnym innym stanowisku. Praca ta dała mi bowiem męża – najcudowniejszego mężczyznę na świecie, którego poznałam już pierwszego dnia pracy. W końcu, jako księgowy, był moim przełożonym.

Pamiętam swoje obawy, jakie towarzyszyły mi po rozpoczęciu pracy asystentki, asystentka działu księgowości Gliwice. Bałam się czy sprostam wymaganiom nałożonym na mnie przez przełożonych, czy szybko uda mi się zaaklimatyzować w nowym miejscu, czy nie popełnię jakiegoś głupstwa już na początku swojej kariery i czy czasem nie popadnę w jakiś konflikt z szefem. Na szczęście Adam, który był moim przełożonym, a który z czasem został moim mężem, już w pierwszej minucie naszej rozmowy zapewnił mnie, że w razie wszelkich wątpliwości czy pytań służy pomocą. W końcu to on nadzoruje moją pracę, a prawidłowe wykonywanie obowiązków oszczędza czas i nerwy zarówno mnie, jak i jemu. Mimo kilkunastu lat różnicy, od razu z Adamem przeszliśmy na „ty”. Już nie pamiętam jak to się stało, że nagle zaczęliśmy spędzać coraz więcej czasu razem. W pracy cały czas pracowaliśmy wspólnie, po pracy Adam często odwoził mnie do domu. Raz nawet, w ramach rewanżu za podwózkę, zaprosiłam go na obiad, na spaghetti, które przygotowałam poprzedniego wieczoru. Adam nie odmówił. Nie odmówił też kolacji. I śniadania.

Od tego momentu stało się jasne, że jesteśmy parą. W pracy asystentki przepracowałam jeszcze dwa tygodnie. Zrezygnowałam z niej po części ze względu na brak zainteresowania księgowością, po części przez wzgląd na nasz związek. Nie chciałam, żeby problemy w pracy wpłynęły negatywnie na uczucie, które dopiero co zaczęło się rozwijać.

Zostaw komentarz

Najnowsze ogłoszenia