Dzięki zarobkom, jakie otrzymuję pracując na stanowisku asystentki działu księgowości w Rybniku, w końcu stać mnie na to, co zawsze było moją wielką słabością. Ubrania, akcesoria, buty i torebki to dobra materialne, którymi zawsze lubiłam się otaczać, a których, ze względu na ciągły brak gotówki, zawsze miałam za mało. Mimo, że jakiś czas temu podjęłam pracę asystentki, asystentka działu księgowości Rybnik, nadal mieszkam z rodzicami, którzy jakby nie patrząc cały czas mnie utrzymują. Niemal całą swoją wypłatę przeznaczam na przyjemności, zakupy, wyjścia do restauracji czy ze znajomymi do kina. Nawet nie wiem kiedy te dwa tysiące złotych znikają z mojego konta. Zanim się obejrzę, mój portfel świeci pustkami, a na karcie zostają jakieś drobniaki.
Na dzień przed kolejną wypłatą stać mnie jedynie na suchą bułkę i butelkę wody. Od rodziców nie chcę pożyczać, bo wtedy dowiedzieliby się, że wszystkie zarobione pieniądze wydaję w ciągu dwóch tygodni. Mama i tato cały czas są przekonani, że zarabiam najniższą krajową (tak im powiedziałam) i do tego, część z tych pieniędzy odkładam. Według ich obliczeń na koncie oszczędnościowym powinnam mieć nieco ponad tysiąc złotych, a mam z dwieście, odłożone na czarną godzinę. Gdy wychodzę na miasto i wydaję mnóstwo pieniędzy, opowiadam, że byłam na spacerze, na domówce u koleżanki i wydałam ze trzydzieści złotych. Co z tego, że było prawie dziesięć razy tyle, a wszyscy znajomi uznają mnie za świetną kompankę do zabawy, bo wszystkim stawiam drinki. Mam na to, to stawiam.
Nie wiem co to będzie, gdy rodzice jakimś cudem dowiedzą się ile tak naprawdę wynoszą moje miesięczne zarobki i ile mam na koncie. Na pewno będą źli, załamani i rozczarowani.
Zostaw komentarz